Wklejam krótki początek opowiadania. Pozdrawiam. :D
- Muszę ?
- Tak, Draco. Musisz. Ministerstwo nie przyjmie cię bez pełnego
wykształcenia.
- W takim razie zatrudnię się gdzieś indziej...
- Niby gdzie ?
- Wolałbym pojechać do Durmstrangu. Uczyłbym eliksirów.
- Żeby zostać nauczycielem musisz posiadać pełne wykształcenie.
Wiedziałem, że rozmowa z Lucjuszem jest bezcelowa. Westchnąłem i
poszedłem do swojego pokoju. Wakacje się kończą... Trzeba się spakować... I
wrócić do Hogwartu. Do szkoły, w której będę pod szczególnym nadzorem
nauczycieli, bo w każdej chwili mogę zabić jakiegoś ucznia lub wykładowcę.
Oczywiście takie założenie jest bezsensu. Chociaż z drugiej strony... Ta jędza
McGonnagall jest strasznie denerwująca. Mógłby zdarzyć się jakiś nieszczęśliwy
wypadek i posada dyrektora zwolniłaby się...
- Draco ! Blaise przyszedł ! - usłyszałem głos matki. Blaise ?
Czego on ode mnie chce ?
- Niech przyjdzie do mnie, na górę. Wie gdzie mój pokój. -
odpowiedziałem głośno. Na tyle głośno, żeby Narcyza mnie usłyszała. Po chwili
do mojej sypialni wszedł Blaise Zabini.
Zabini miał ciemną skórę, oczy i czarne włosy. Był wysoki (wyższy
ode mnie), silny, szczupły i niegłupi. Można powiedzieć, że się przyjaźniliśmy.
Zawsze trzymaliśmy się razem, chociaż Blaise był typem odludka. Skromniejszy
ode mnie, bardziej zamknięty w sobie, ale potrafił być tak samo złośliwy i
pomysłowy. Sprytny ? Jak każdy Ślizgon. Ceniłem w nim upartość, ostry język i
poczucie humoru, które było prawie takie same jak moje. Ponadto nieźle łatał na
miotle, był dobry w zaklęciach i eliksirach (nie lepszy ode mnie), oczywiście
miał czystą krew i nie tolerował szlam. Dobry uczeń, kolega oraz niedoszły
Śmierciożerca. Zazdrościłem mu tego, że nie zmusili go do wyrobienia sobie
Mrocznego Znaku... Po śmierci Czarnego Pana znak powoli zanika... Bardzo
powoli. Jak na mój gust za wolno.
- Po co przyszedłeś ?
- Nudzi mi się, nie chce siedzieć w domu i rodzice każą mi wracać do Hogwartu,
więc muszę iść na Pokątną. Idziesz ze mną ?
- Jasne. Wezmę pieniądze i możemy iść.
Co ona tam robiła ? Dlaczego kupowała książki do szkoły ? Jest
,,bohaterką". Nie musiała kończyć Hogwartu. A jednak stała tam i czekała
aż kasjerka poda jej odpowiednie podręczniki. Razem z Blaise'em stanąłem jak
wryty, przyglądając się jej. Włosy miała dłuższe niż podczas bitwy. Na jej
twarzy nie został żaden znak po walce. Odwróciła się do nas. Otworzyła ze
zdziwienia usta. Zaniemówiła widząc mnie i kolegę, trzymającego książki
wymagane na siódmym roku.
- Wy wracacie do Hogwartu ?!
- Też się cieszę, że cię widzę, Granger. - warknąłem sarkastycznie
i podszedłem do kasy. Usłyszałem za sobą retoryczne ,,Dlaczego ???"
wypowiedziane przez Zabiniego.
Po chwili wyszliśmy z księgarni. Obeszliśmy jeszcze parę sklepów,
aż w końcu weszliśmy do Trzech Mioteł.
- Muszę się czegoś napić...- stwierdziłem, rozglądając się po
lokalu.
- Piwa Kremowego ?
Parsknęliśmy śmiechem. Piwo Kremowe było dobre... Jak byliśmy na
czwartym roku.
- Jedną Ognistą. - Blaise złożył zamówienie. Usiedliśmy przy
stoliku popijając Whisky. Rozmawialiśmy. Najpierw o wakacjach. Potem żaliliśmy
się sobie, że rodzice zmusili nas do powrotu do szkoły. Zaczęliśmy temat
dziewczyn. I wtedy weszli oni. Potter i banda. Na widok Pottera, Weasley'ów,
Granger i Longbottoma wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
- Ej, Malfoy ! To prawda, że wracasz do szkoły ? - głos
Longbottoma rozległ się po sali. Odwróciłem się zaskoczony. Powoli podszedłem
do stołu przy którym siedzieli.
- Wracam. Czemu się tym interesujesz, Longbottom ?
- Hermiona mówiła, że widziała was w Esach i Floresach.
- Co cię to obchodzi, Longbottom ?
- Chcę mieć powód, żeby namówić Lunę do nie wyjeżdżania do szkoły.
- Lovegood ? Ona wraca ? Ona w ogóle żyje ? Musiałem nie trafić...
- zadrwiłem.
Gryfon gwałtownie wstał. Nie wiedziałem, że tak łatwo go
zdenerwować...
- Jeśli Luna mimo wszystko będzie chciała pojechać do Hogwartu,
pojadę z nią. - wysyczał przez zęby.
- Zakochani... Jakie to urocze... W takim razie widzimy się w
szkole, Longbottom.
Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z Trzech Mioteł razem z
Zabinim. Stwierdziliśmy, że to może być ciekawy rok szkolny i pożegnaliśmy się.
Nasze następne spotkanie było na peronie 9 i 3/4.
Nice.. ciekawy pomysł z tym nadrabianiem ostatniej klasy po wojnie ;) Czekam, co się wydarzy dalej XD Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń